Ogród Japoński we Wrocławiu. Kawałek prawdziwej Japonii w Polsce

Większość tzw. ogrodów japońskich w Polsce, czy Europie to są najczęściej „wariacje na temat”. Większości z nas bardzo się podobają takie orientalne aranżacje zieleni, więc próbujemy to naśladować, sadząc klony palmowe, strzygąc bonsaje, ustawiając kamienne latarnie i łukowate mostki. To wszystko ma z grubsza wyglądać jak ogród japoński, ale tan naprawdę tylko go udaje i z prawdziwym japońskim ogrodem niewiele ma wspólnego...
Wyspa z kamienną wieżą


Ale Ogród Japoński we wrocławskim Parku Szczytnickim to całkiem inna historia, ponieważ zaprojektowali go i urządzili mistrzowie sztuki ogrodniczej z Japonii, i to nie byle jacy. Pracami kierował prof. Ikuya Nishikawa z Uniwersytetu Tokijskiego. Przyjechał on do Polski z zespołem swoich asystentów. Aż 2 lata (1995-1997) bardzo starannie urządzano ten niewielki ogród (pomagali oczywiście specjaliści z Polski), zgodnie ze wszystkimi kanonami bardzo starej japońskiej sztuki projektowania ogrodów, gdzie każdy element ma swoją wagę, znaczenie i symbolikę. Powstało piękne miejsce pełne harmonii i spokoju. Niestety, w dwa miesiące po uroczystym otwarciu ogrodu dla publiczności, nadeszła powódź stulecia, która zalała nie tylko bajkowy Ogród Japoński, ale i cały Wrocław z dużą częścią Dolnego Śląska. Ogród przez 3 tygodnie stał pod wodą. Zniszczone zostały świeżo posadzone rośliny, ogrodowe budowle i aranżacje. Właściwie ostały się tylko stare drzewa. Na szczęście, dość szybko udało się podnieść z ruin zniszczony ogród. Duży wkład w jego odbudowę mieli  mieszkańcy zaprzyjaźnionego z Wrocławiem japońskiego miasta Nagoja, którzy urządzili zbiórkę pieniędzy na ten cel i w krótkim czasie zebrali 260 000 zł. Czyż nie był to piękny gest?! W czerwcu 1998 roku ogród został na nowo udostępniony zwiedzającym.
Ogród Japoński we Wrocławiu jest więc autentycznym japońskim ogrodem na polskiej ziemi, a nie jakąś stylizacją w klimacie orientalnym. I to od razu po przekroczeniu bramy tego ogrodu widać i czuć.
Charakterystyczny mostek w kształcie łuku


Czytając o tym ogrodzie w różnych materiałach prawie wszędzie można trafić na informację, że jego inicjatorem i twórcą był śląski arystokrata, hrabia Fritz von Hochberg. Rzeczywiście, to on wpadł na pomysł, by na wystawę światową w 1913 roku, która miała miejsce właśnie we Wrocławiu, urządzić w części Parku Szczytnickiego ogród japoński. Hrabia był wielkim podróżnikiem, zafascynowanym Dalekim Wschodem. Aby zrealizować swój pomysł sprowadził nawet ogrodnika z Japonii. Jednak ta japońska aranżacja ogrodowa hrabiego Fritza na wystawę światową miała charakter tymczasowy. Zaraz po wystawie zdemontowano małą architekturę i wszystkie ogrodowe detale. Pozostał tylko ogólny zarys ogrodu i trochę roślinności. Obecny Ogród Japoński we Wrocławiu ma zatem niewiele wspólnego z koncepcją hrabiego Hochberga. No, może poza tym, że znajduje się w tym samym miejscu i nawiązuje do tradycji....
Kamienna ścieżka prowadząca wgłąb ogrodu


Zastanawiam się, co takiego fascynującego jest w ogrodach japońskich, że prawie każdy Europejczyk jest nimi urzeczony. Myślę, że przede wszystkim jest to odmienność. Ogrody wyrosłe z naszej tradycji są tak odmienne od dalekowschodnich, że to musi robić na nas ogromne wrażenie. Dla nas ogród oznacza bujność zieleni i kwiatów. Im obficiej kwitnie roślina, tym jesteśmy szczęśliwsi. Gromadzimy w ogrodzie mnóstwo gatunków, by jak najobficiej otaczała nas zieleń i kolory kwiatów. Tymczasem dla Japończyka kwiaty i w ogóle rośliny to sprawa drugoplanowa. On stara się urządzić ogród tak, by jak najwierniej odwzorowywał on naturalny krajobraz. Muszą w nim być góry (symbolizują je kamienie), rzeki (strumienie), morze (staw, albo sadzawka). Oczywiście sadzi się też rośliny, ale nie z tą myślą, żeby zachwycały swoimi kwiatami, ale raczej – żeby tworzyły wraz z innymi elementami ogrodu piękne widoki, albo żeby symbolizowały jakieś treści. To sprawia, że dalekowschodnie ogrody wydają nam się finezyjne i powściągliwe. Nie ma w nich przeładowania i wszystko wydaje się na swoim miejscu, zupełnie jak w naturze... Ogrodnik japoński jest bardziej artystą niż hodowcą zieleni.
Drewniany mostek z altanką

Pomost do "medytowania" pięknych widoków


Pomimo swojej naturalności i prostoty ogrody japońskie są jednak bardzo pracowicie wystudiowane, podobnie jak nasze europejskie ogrody w okresie renesansu i baroku, kiedy to wszystko sadzono i strzyżono dosłownie pod linijkę. U nas przejawiało się to jednak w geometrycznych i symetrycznych formach. Tymczasem ogrody japońskie są niesymetryczne, bez linii prostych, osi i równo wyznaczonych rzędów. Ale ta asymetria nie jest żadnym przypadkiem lecz rezultatem niezwykle starannego rozmieszczenia wszystkich elementów – kamieni, wody, roślin, budowli. A każdy z tych elementów niesie ze sobą symboliczne znaczenia. 
Przekraczając bramę ogrodu wchodzimy do symbolicznego raju

Misa do obmywania rąk

"Wspinaczkowy" mostek

Staw symbolizuje morze, a kamienie - skaliste wyspy
 

Tak też jest we wrocławskim Ogrodzie Japońskim. Przekraczając dużą drewnianą bramę, która jest wejściem do ogrodu, wchodzimy do symbolicznego raju. Tuż za bramą znajduje się kamienna misa, w której obmywa się ręce, co symbolizuje uwolnienie się od smutku i zmartwień, by wejść do ogrodu czystym i wolnym od trosk. Drewniany mostek, wygięty w duży łuk, symbolizuje z kolei trudną i wymagającą drogę do raju (rzeczywiście trzeba się wspiąć mocno pod górkę). Dwie ogrodowe kaskady – jedna spokojna i łagodna, a druga gwałtowna i hucząca – symbolizują pierwiastek żeński i męski. Wody z obu kaskad łączą się w ogrodowym stawie, który symbolizuje morze.
Męska kaskada - huczy i grzmi

Żeńska kaskada - łagodnie szemrze

Chodzenie po ogrodzie i podziwianie przyrody to medytacja

Ten widok powala!


To oczywiście tylko niektóre z symboli w Japońskim Ogrodzie, który jest prawdziwą perełką pięknego Wrocławia. Podobno uwielbiają się tu fotografować nowożeńcy. Wielką atrakcją są też pokazy rytualnego parzenia herbaty w ogrodzie, ale ja nie miałam szczęścia trafić na to wydarzenie.
Pawilon herbaciarni

Kompozycja skał i drzew bonsai


Ogród położony jest w Parku Szczytnickim w pobliżu Hali Stulecia (w pobliżu jest przystanek tramwajowy). Otwarty od 1 kwietnia do 30 października, w godzinach od 9.00 do 19.00.
Bilet wstępu kosztuje 4 zł. 
Latarenka - nieodzowny element japońskiego ogrodu

Ciekawie przystrzyżone bukszpany

Piękny okaz klonu palmowego. Chciałabym taki mieć w moim ogródku...

Gałązka miłorzębu

Delikatne listeczki klonu palmowego

Kwiatów było niewiele, ale znalazły się piękne liliowce

Jeszcze jedna latarenka w otoczeniu klonów palmowych

A to ciekawy klon Shirasawy o złocistych listkach

A to chyba metasekwoja....?



 
Bardzo stylowa brama wyjściowa


 



Komentarze

  1. To prawda, ze takei ogrody -przyciagaje uwage. Moze maja tez dobrze "zaprojektowany" przeplyw dobrej energii?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przesliczne zdjecia. Jakze chcialabym odwiedzic to miejsce. Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, będziesz miała daleko, ale przy okazji pobytu we Wrocławiu warto się tam wybrać.

      Usuń
  3. Ten ogród jest przepiękny! Sam, aranżuję niewielki ogród znajdujący się przy moim domu. Chciałbym, aby stanęły w nim jakościowe meble. Czy te, dostępne w ofercie firmy https://dkwadrat.pl/pl/menu/meble/ogrodowe/lawki-ogrodowe-2075.html będą odpowiednie? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała relacja. Ja byłem w tym roku na początku września. Zapraszam na relację od strony roślinności: https://drzewapolski.blogspot.com/2021/09/ogrod-japonski-we-wrocawiu.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty