Het Loo. Holenderski Wersal

Ostatni weekend spędziłam w Amsterdamie, a przy okazji odwiedziłam też leżący o około godzinę z minutami jazdy pociągiem od niego Apeldorn. Na obrzeżach tego miasta znajduje się jeden z ciekawszych zabytków Holandii – ogród i pałac Het Loo.


Owocujące mandarynki w Ogrodzie Królowej
Wnętrze pergoli obrośniętej grabem


Zanim powstało tu muzeum (a stało się to całkiem niedawno, bo w latach 80-tych XX wieku) zabytkowa posiadłość należała do holenderskich monarchów i była ich główną rezydencją. Pałac zbudowany w stylu holenderskiego baroku wzniósł Wilhelm III Orański w miejscu swojego ulubionego pałacyku myśliwskiego. Działo się to w latach 80-tych XVII wieku.
Holenderski barok wygląda trochę bardziej surowo niż francuski – ściany pałacu są nietynkowane i ozdób na elewacjach też jakby mniej…  Ale ogród, który otacza pałac Het Loo jest już absolutnie francuski. Pewnie stało się tak dlatego, że prace architektoniczne przy budynku prowadzone były pod okiem miejscowego architekta Jacoba Romana, ale urządzanie ogrodu powierzono już rodowitemu Francuzowi Danielowi Marot. Ten ostatni pracował na dworze Ludwika XIV w manufakturze gobelinów. Był on cenionym projektantem mebli, architektem, a także rytownikiem. Rodzina Marotów była hugenotami i wskutek prześladowań musiała opuścić katolicką Francję w 1685 roku. Schronienie znalazła w protestanckiej Holandii, gdzie Daniel Marot od razu został zatrudniony na dworze Wilhelma III Orańskiego i jego żony Marii ze Stuartów. Daniel Marot zaprojektował nie tylko ogrody Het Loo, ale także barokowe partery w londyńskim Hampton Court, kiedy jego pracodawcy objęli tron Anglii.
Oczywiście, pałac i ogród stanowią jedność. Obaj projektanci bez wątpienia zgodnie współpracowali ze sobą, stosując wiele tricków, aby zatrzeć granice między tym co wewnątrz i tym co na zewnątrz. Ogród i pałac spinają wspólne osie kompozycyjne. Widoki ogrodu wnikają do pałacu przez mnóstwo dużych okien, a sam ogród stanowi jakby dodatkowy elegancki salon pod gołym niebem. Jednak – jak na barokową posiadłość królewską – przepychu jest tu trochę mniej niż w rezydencjach monarchów francuskich. A już w porównaniu z Wersalem (który przecież był wzorem), to Het Loo po prostu zaskakuje skromnością…
Widok barokowego założenia Het Loo z lotu ptaka (www.holland.com)

Fontanna z Wenus

Rozległą część bliżej pałacu zajmuje starszy Ogród Dolny. Powstał on w czasie, kiedy Wilhelm III Orański pełnił funkcję namiestnika Republiki Niderlandów. Ozdobą tej części ogrodu są wspaniałe partery haftowane, zaprojektowane przez Marota, i piękne fontanny. Pośrodku stoi biało-złota Wenus, a po bokach dwie pozornie identyczne niebieskie kule, z których tryska woda (jedna przedstawia ziemski glob, a druga sferę niebieską). Ciekawym elementem tego ogrodu są dwie wysokie skarpy, wyznaczające granice parterów ogrodowych. Dzięki temu wnętrze ogrodu zostało osłonięte i łatwiej można je było traktować jako dodatkowy pałacowy salon pod gołym niebem, w którym toczy się dworskie życie. Poza tym ze szczytu wysokich skarp można było bez trudu oglądać widowiska urządzane w ogrodzie w okresie baroku, a także podziwiać piękne arabeskowe wzory ze strzyżonych bukszpanów, które z góry są lepiej widoczne.
Fontanna symbolizująca ziemski glob

Bliźniacza fontanna symbolizująca sferę nieba
Barokowa kaskada

Partery Daniela Marota

Kiedy Wilhelm III Orański i jego małżonka Maria II Stuart zostali koronowanymi władcami Anglii w 1689 roku, wtedy holenderską posiadłość trzeba było rozbudować, aby była siedzibą godną monarszych głów. Wtedy powstał Ogród Górny, który rozciąga się tuż za Ogrodem Dolnym. W tej części ogrodu najważniejszym elementem jest imponująca fontanna, która wyrzuca wodę na kilka metrów w górę. Perspektywę ogrodu zamyka elegancka, neoklasycystyczna kolumnada, która oddziela uporządkowane partery barokowe od dzikiego parku i lasów, które rozciągają się dalej na obszarze około 11 ha. W okresie rozbudowy Het Loo w końcu XVII wieku powstały też tuż obok pałacu prywatne ogrody króla i królowej. Dużą część ogrodu królowej zajmuje pergola obrośnięta grabowym żywopłotem. Tradycyjnie wystawia się tu także wiele egzotycznych roślin w donicach, które królowa Maria bardzo lubiła. Są to drzewka cytrusowe, laury, figowce. Na murkach porozpinane są drzewa owocowe – jabłonie, grusze, morele, morwy. Pięknie to musi wyglądać, kiedy wiosną gałęzie okrywają się kwiatami! Ogródek króla ma podobny układ, ale wydaje się przestronniejszy, ponieważ nie ma tu pergoli.
W Ogrodzie Górnym

Gigantyczna fontanna i kolumnada w tle

Pałac widziany z Ogrodu Górnrgo

Ciurkadełko ścienne




Trawiaste partery w Ogrodzie Górnym

Widok z tarasu kolumnady

W Ogrodzie Królowej

Ocieniająca pergola do spacerów

Donica z Delft

Adam i Ewa

Morelka rozpięta na murku
Ogród Króla

Partery w Ogrodzie Króla z lawendą

Niestety, ta szykowna posiadłość Het Loo nie przetrwała długo w swojej barokowej postaci. Historia obeszła się z nią dość brutalnie. W 1806 roku na tronie Holandii zasiadł Ludwik Napoleon, brat cesarza Francuzów. Rządził tylko 4 lata, ale wszystko zdążył pozmieniać. Otynkował pałac, a barokowe partery kazał zasypać, by w ich miejscu urządzić ogród krajobrazowy w stylu angielskim, które właśnie wtedy zaczynały być modne. Potem Het Loo powróciło do dynastii orańskiej, ale dawny barokowy wygląd zaczęto jej przywracać dopiero w latach 70-tych XX wieku. Rekonstrukcja przeprowadzana była wyjątkowo starannie, ponieważ zachowało się wiele planów, opisów, a nawet pomiarów, wykonanych w XVII wieku. Ogród wygląda dokładnie tak, jak za czasów Wilhelma i Marii, tyle że zamiast autentycznych rzeźb stoją ich wierne repliki. Trochę inny, bardziej nowoczesny jest też system doprowadzania wody do kanałów i fontann. Ale dobór roślin jest już taki sam. Taki sam jest też sposób sadzenia – w okresie baroku rośliny na rabatach sadzono w dużych odstępach, by móc dokładnie oglądać je i podziwiać jak w muzeum.
Nie udało mi się rozpoznać tej rośliny. Jakieś dzwonki... Bardzo ładna i okazała.

A to firletka posadzona w dużej kępie i podparta tyczkami

To chyba gaura... (?) Taba Aza poprawiła mnie - to nie jest gaura lecz gilenia, choć też na "g"...

Jarzmianka

Nie wiem, co to jest, ale bardzo mi się podoba. Chciałabym to mieć w moim ogrodzie...

Wiosną ogrody Het Loo mienią się kolorami roślin cebulkowych – tulipanów, szachownic, szafirków. Ja oglądałam je w letniej odsłonie, która jest może mniej kolorowa, ale za to bardzo interesująca (nie wszystkie rośliny udało mi się rozpoznać). Duże wrażenie zrobiło na mnie staranne utrzymanie tego ogrodu – nie widziałam nigdzie ani jednego najmniejszego chwastu. Pewnie dokładnie tak wyglądało to w okresie baroku, gdy na dworze władcy pracowała cała armia ogrodników…
Ogrodnicy nie próżnowali

Potem zwiedzałam jeszcze pałac Het Loo, który jednak wydał mi się o wiele mniej ciekawy niż te cudem odzyskane barokowe ogrody. I zamiast zagłębiać się w szczegóły życia poszczególnych członków dynastii orańskiej, co chwila zerkałam przez okna na ogród… Z pałacu wyglądał przepięknie! 
Urocza grota Królowej, zrobiona z tufu i muszelek

Wnętrze pałacu

Cały pałac był ozdobiony przepięknymi bukietami w stylu holenderskim

Ten jakby stworzony do malowania przez jakiegoś niderlandzkiego mistrza...

To jeszcze nie koniec opowieści o ogrodach Holandii...



Komentarze

  1. Niesamowite !! Pracy przy tym ogrom, ale jestem pełna podziwu dla D. Marota za te ,,partery" Kurcze... Niesamowita wyobraźnia przestrzenna!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gaura to gilenia, też na g ( ja radośnie zawsze twierdzę że wernonia to werbena i Mamelon ciężko doświadczony przez samosiejstwo werbeny patagońskiej przywołuje mnie do porządku;-) ). Piękny i ciekawy ogród, ja widzę w nim nie tylko francuskie klimaty ale też pewne elementy ( choćby owe skarpki ograniczające teren ) które potem Anglicy bezczelnie zaczęli nazywać stylem holenderskim ( wykonywano u nich ogrody w tym guście ). Zazdraszczam weekendu holenderskiego, uziemnionam a nosi mnie strasznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta gilenia bardzo mi się podoba, choć nie jest gaurą. Dzięki za rozpoznanie roślinki! Taba Azo, a rozpoznałaś może te dwie, których ja już od kilku tygodni bezskutecznie szukam po internecie i encyklopediach? Byłabym wdzięczna...

      Usuń
  3. Gigantyczny ogród, a partery robią niesamowite wrażenie.
    Tunel z grabu również bardzo mi się podoba.
    No i oczywiście Twoja opowieść:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie jest aż tak gigantyczny jak francuskie ogrody barokowe, ale rzeczywiście robi niesamowite wrażenie. Fajnie się też ogląda różne ciekawe rośliny posadzone na rabatach. Barokowy sposób sadzenia pozwala się przyjrzeć każdej roślince bardzo wnikliwie. Pozdrawiam!!!

      Usuń
  4. Zachwyciła mnie Twoja prezentacja holenderskiego Wersalu...
    i... zapożyczę od Ciebie cudne określenie, a mianowicie ciurkadełko ścienne :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dawna już planowałam, że odwiedzę Het Loo, więc się sporo naczytałam o ogrodzie i jego założycielach. Tym bardziej, że miałam kiedyś okazję odwiedzić angielski ogród Wilhelma Orańskiego i Marii w Hampton Court. Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Te roślinne jak okazy to rzeczywiście trochę muzeum tchnie, ale akceptuję ideę (choć jej nie zastosuję ;) ). Bardzo mnie ciekawią takie ogrody. Dziękuję za pracę włożoną w ten post (i wszystkie inne).
    Ciekawa ta roślina na g. Chciałabym taką - szczególnie jak ją zobaczyłam w Mai w ogrodzie. ta o dużych zielonych liściach też interesująca - może to jakiś tytoń olbrzymi? (Nb. te żółte dzwonki to nie Digitalis grandiflora)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, chyba trafiłaś! Te dzwonki to może być ten digitalis. W każdym razie liście pasują. Dzięki za podpowiedź.
      Ale to drugie z wielkimi liśćmi, to raczej nie jest tytoń... Nie mogę nigdzie znaleźć nazwy tej rośliny. A fajna jest. Taka okazała! Chętnie bym ją przygarnęła.
      Gilenia też mi się podoba. Jak gdzieś znajdę, to dam Ci znać.

      Usuń
  6. A może te duże liście to jakaś szałwia? ja nie przepadam za takim barokowym porządkiem, choć ogród ciekawy. I te donice z Delf...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, pąki kwiatowe jakby podobne do szałwii... Tyle, że to było wielkie na jakieś 140 cm. Muszę zatem przewertować jeszcze szałwie. Dziękuję za trop.

      Usuń
  7. Nie jestem znawczynią ogrodów i roślin, tym bardziej podziwiam Twoją wiedzę Jolu. I wybór, który nam przygotowałaś na zdjęciach. Jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty