Ryogen-in w Kioto. Pięć ogrodów zen w jednym

 Mniej więcej w XIV wieku buddyjscy mnisi zen stworzyli unikalny styl ogrodowy nazywany ‘karesansui’, inaczej mówiąc japoński ogród żwirowy, ogród suchego krajobrazu albo po prostu ogród zen. Ten styl bardzo się różnił od wcześniejszych japońskich ogrodów, które miały spore rozmiary, duży staw pośrodku i ścieżki spacerowe. Ogrody zen były małe i zaprojektowane tak, aby cały ogród można było ogarnąć jednym spojrzeniem.

Ogrody zen służyły przede wszystkim mnichom do medytacji i relaksu. Najczęściej były one zminiaturyzowaną alegorią świata, gdzie grabiony starannie żwir symbolizował oceany, kamienie – wyspy, a mech – połacie lasów. Czasami poszczególne elementy ogrodu zen miały też dodatkowe znaczenia i podteksty...

Niedawno pisałam o najsławniejszym chyba w świecie ogrodzie zen Ryoan-ji, który jednak mnie trochę rozczarował ze względu na tłumy turystów, jakie się w nim kłębiły...

Świątynia Ryogen-in była przeciwieństwem Ryoan-ji. Dotarliśmy tam mniej więcej na godzinę przed zamknięciem. Promienie zachodzącego słońca dawały bardzo nastrojowe, ciepłe, pomarańczowe światło. Wewnątrz nie było nikogo, więc można było nawet spróbować pomedytować wzorem buddyjskich mnichów. W niczym niezakłóconej ciszy i kontemplacyjnym spokoju...
Ryogen-in należy do ogromnego kompleksu świątynnego Daitoku-ji w północnej części Kioto. Też już o tym pisałam poprzednio, że wielkie klasztorno-świątynne kompleksy buddyjskie w Japonii przypominają trochę plaster miodu, gdzie kilkadziesiąt małych świątyń, skupionych obok siebie w jednym miejscu tworzy jeden wielki organizm. Na kompleks Daitoku-ji składa się z ponad 20  takich pod-świątyń (subtemples).
Hojo, czyli główny budynek Ryogen-in, służący do medytacji a zarazem jako mieszkanie opata, jest tu najstarszy w całej Japonii i pochodzi z 1502 roku.

Świątynia Ryogen-in jest szczególna, ponieważ na jej terenie jest aż 5 różnych ogrodów zen.

Żwir, kamienie i mech - to składniki ogrodów zen

Ogród Isshidan jest największy. Jest on właściwie współczesną interpretacją ogrodu zen, ponieważ założono go w 1980 roku. Przedtem w tym miejscu rosło bardzo stare drzewo kameliowe, które umarło. Wtedy opat świątyni postanowił urządzić tu ogród zen. Ogród robi wielkie wrażenie dzięki temu, że kompozycje skalne są duże i wyraziste i wspaniale kontrastują z grabionym w regularne pasy żwirem. Ogród jest jednocześnie tradycyjny i nowoczesny... Powiedziałabym nawet, że jest elegancki, ale nie jestem pewna, czy takie określenie pasuje do ogrodu świątynnego...
W ogrodzie Isshidan grupy kamieni są duże i wyraziste

Zgodnie z kanonem ogrodów zen grupa najwyższych kamieni symbolizuje góry Horai, gdzie mieszkają nieśmiertelni. Niższe kamienie to wyspa żurawia, a połać mchu to wyspa żółwia. W japońskich ogrodach bardzo często można odnaleźć symboliczne odniesienia do tych zwierząt, ponieważ w japońskiej tradycji oznaczają one długowieczność. Kiedyś Japończycy uważali, że żuraw może żyć 1000 lat, a żółw nawet 10 razy więcej...
Ten ogród wydał mi się piękny i elegancki...

Połać mchu to wyspa żółwia, dwa mniejsze kamienie to wyspa żurawia, a dwa wielkie kamienie symbolizują góry zamieszkałe przez istoty nieśmiertelne


Poruszając się zgodnie ze wskazówkami zegara po drewnianym tarasie Hojo, ujrzymy następnie mały mchowy ogród Keisokusan obok małego domku w chińskim stylu, który służył do ćwiczeń kaligrafii.

Domek do kaligrafii otoczony jest ogródkiem z mchu
Dalej, od strony północnej znajduje się większy, prostokątny ogród mchowy Ryogintei. Jest on najstarszy z 5 ogrodów zen w tej świątyni. Stworzenie tego ogrodu przypisuje się artyście, żyjącemu na przełomie XV i XVI wieku imieniem Saomi. Był to buddyjski mnich, który zasłynął przede wszystkim z obrazów malowanych tuszem. Przedstawiał on maksymalnie uproszczone krajobrazy, zawierające tylko absolutnie kluczowe ich składniki, pozostawiając dużo białej przestrzeni wokół czarno-szarej grafiki. Oprócz tego Saomi był też poetą, mistrzem ceremonii herbacianej i ikebany oraz projektantem ogrodów. Bardzo się zasłużył w historii japońskiej estetyki. Przypisuje mu się również zaprojektowanie ogrodu Ryoan-ji, Daisen-in, a także ogrodu Srebrnego Pawilonu, choć nie ma na to twardych dowodów.
Pierwotnie ogród Ryogintei był typowym ogrodem zen z grabionym we wzory żwirem, ale z biegiem lat żwir od północnej strony budynku porósł mchem i tak go pozostawiono.
Ten ogród dotrwał do naszych czasów w postaci niezmienionej od chwili założenia (nie licząc mchu)!
Jest on oczywiście pełen symboliki charakterystycznej dla ogrodów zen. Dość powiedzieć, że najwyższy kamień pośrodku ogrodu to symbol góry Horai, czyli domu nieśmiertelnych, znajdującej się w centrum wszechświata według kosmologii zen.
Duma Ryogen-in - ogród pochodzący z XVI wieku
Kolejnym ogrodem jest maciupeńki Totekiko, podobno najmniejszy ogród zen w Japonii. Są tu dwie grupy kamieni i żwir, grabiony jakby w kręgi wody. Ogród powstał w 1960 roku i został zaprojektowany przez Nabeshime Gakusho (1913-1969), który był jednym z uczniów Shigemori Mirei (1896-1975) – twórcy ogrodów zen przy świątyni Tofuku-ji. To maleństwo też jest aż do bólu przesycone symboliką zen. Jego wymowę (zaczerpniętą z pokrętnie napisanej ulotki informacyjnej) ja zrozumiałam mniej więcej tak – im szlachetniejsze mamy intencje i im więcej zaangażowania wkładamy w jakiś czyn, tym więcej dobrej energii do nas powróci...

Tyci ogródek Totekiko

Można go obejść dokoła po drewnianych pomostach
Ostatni ogród zen w tej świątyni, usytuowany tuż przy wyjściu to ‘A-Un’. ‘A-Un’ to wyraz dźwiękonaśladowczy, oznaczający wdech i wydech. Ogród ten ma symbolizować energie ‘ying’ i ‘yang’, kobietę i mężczyznę, albo niebo i ziemię... 

Pełen znaczeń ogród A-Un

Wszechświat składa się z przeciwieństw, pozostających względem siebie w równowadze. Oto esencja buddyzmu zen wcielona w niewielki ogródek ‘A-Un’. Nic dodać, nic ująć... 


Tu wreszcie mogłam sobie pomedytować...

Komentarze

  1. Ogrody wschodu, wielka fascynacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...wszystko takie odmienne, tajemnicze i ciekawe! Ja też jestem zafascynowana. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Absolutnie się zgadzam!!! Ogrody zen to jedno z najciekawszych zjawisk w sztuce ogrodniczej.

      Usuń
  3. Ale piękne i nietypowe zainteresowanie! Ogrodami. Jestem pod wrażeniem :).
    Co do posta... Jaki tu spokój panuje... I do tego zdjęcia... Aż chce się posiedzieć w takim miejscu. Osobiście również ogrody lubię, ale zapewne nie tak bardzo jak Pani. Wspaniałe miejsca, gdzie można naprawdę odetchnąć i się zregenerować. Wybieram się w październiku do Japonii (pierwszy raz w życiu) i jestem przeciekawa właśnie ich ogrodów :). Bardzo dziękuję za ten post. Pozdrawiam Pat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróż do Japonii to trochę jak wyprawa na inną galaktykę. Naprawdę! Dla mnie ogrody były najbardziej interesujące, ale wszystko wokół było równie fascynujące - obyczaje, kuchnia, religia, stroje... Też byłam w październiku. To piękny czas w Japonii - jesień. Klony robią się czerwone. Zazdroszczę podróży! Pozdrawiam

      Usuń
  4. Niezwykle ciekawy artykuł, dziękuję za tyle wiadomości i opinii. Chyba rzeczywiście ogrody zen to jedno z najciekawszych zjawisk w sztuce ogrodniczej. Podziwiam je, chociaż najbliższe memu sercu nie są.
    Oj, chyba Japonia znalazła się wśród wymarzonych kierunków podróży...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrody zen to są bardziej świątynie niż ogrody... Widziałam mnichów medytujących w tych ogrodach, oczywiście w tych mniej znanych.

      Usuń
  5. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty