Warszawski ogród wertykalny po zimie.

Wczesną jesienią 2015 roku pisałam na blogu o pierwszym w Warszawie zewnętrznym ogrodzie wertykalnym na murach budynku, który znajduje się na Mokotowie na ulicy Krasickiego 20/22
(Ogród wertykalny w Warszawie. Elewacja z roślin).
Nie udało mi się obejrzeć go po pierwszej zimie (w 2016 roku), ale za to zrobiłam to dzisiaj, kiedy ogród ma już dwie zimy za sobą.
Budynek nie wygląda co prawda tak ładnie, jak wtedy kiedy był świeżo obsadzony bujną zielenią, ale - o dziwo - zieleń na nim wcale nie jest martwa. Jego kolorystykę określiłabym jako zielono-brunatną... Ale przecież dokładnie tak wyglądają w tej chwili nasze ogrody, więc nie ma co wymagać jakichś cudów. Dokładnie widać, że to, co przetrwało rośnie i ma się w ogrodzie wertykalnym bardzo dobrze. Widać też, że duża część roślin nie dała rady i elewacja została już z nich oczyszczona. Nie dosadzono jeszcze nowych roślin, więc niektóre miejsca "świecą łysinami". Dzięki temu można się dokładnie przyjrzeć konstrukcji tego ogrodu - rośliny posadzone są nacięciach grubych, filcowych mat, które nieustannie są nawadniane (woda powoli kapie do specjalnej rynny na dole).
Co przetrwało? W tej chwili najlepiej wygląda bergenia, która okala głównie otwory okienne budynku. Kwitnie jakby nigdy nic, zaglądając różowymi kwiatkami do środka! Ładne, zielone, bardzo regularne kępki tworzą bodziszki, na razie bez kwiatów. Również brunatno-listne żurawki mają się bardzo dobrze. Widać, że w zupełnie dobrej kondycji są posadzone na ścianach krzewy, które zielenią się już pierwszymi zawiązkami liści.
Myślę, że lada dzień uzupełnione zostaną braki i elewacja znowu uzyska bujny, zielony wygląd. Na razie wygląda po prostu jak budzący się do życia ogród, czyli skromnie i łysawo.
Rodzi się zatem pytanie, czy warto inwestować w takie ogrody w naszym klimacie...? Co innego w Paryżu, czy w Sydney, gdzie ubytków po zimie pewnie jest mniej i ogrody wertykalne przez większą część roku wyglądają olśniewająco. Szczerze mówiąc, tak do końca nie mam jeszcze zdania na ten temat. Może to jednak fanaberia....? Sami oceńcie.
Nie wszystkie rośliny przetrwały, ale jakże mogłoby być inaczej...

Najładniej w tej chwili wygląda kwitnąca na różowo bergenia wokół okien 

Bodziszek tworzy zwarte kępki

Ale w niektórych miejscach widać duże łysiny

Z daleka budynek chyba nie wygląda źle...

Z bliska widać wyraźnie filcowe maty, w których rosną rośliny

Żurawki rosną całkiem dobrze w ogrodzie wertykalnym

To zdjęcie zrobiłam od dołu. Z tej perspektywy elewacja wygląda najlepiej. Widać też krzewy pokryte pierwszymi listkami

Komentarze

  1. Tak jak każdy ogród, tak i ten wymaga pielęgnacji. A na pewno nie jest ona taka łatwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że nie dość, że nie jest łatwa, to jeszcze musi być kosztowna.

      Usuń
  2. Nie lubię ogrodów wertykalnych. Niezależnie gdzie się znajdują ;) Jeszcze nie zdarzyło mi się widzieć (w naszym klimacie) naprawdę dobrze prowadzanej żywej ściany. Zwykle jest masa problemów, i ogromne nakłady finansowe, gdyż praktycznie co roku trzeba uzupełniać obumarłe rośliny. Ogród ze zdjęć faktycznie budzi się do życia, ale niestety zima bolenie obnażyła jego braki....szkoda bo sama idea jest naprawdę interesująca :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz bardziej skłaniam się do Twojej opinii, choć nie mogę powiedzieć, żeby mi się te ogrody nie podobały. Po prostu, klimat mamy nieodpowiedni...

      Usuń
  3. Tak, ten trend też mi się podoba. Widziałam już kilka takich ogrodów, głównie za granicą. Ale w naszych warunkach klimatycznych wygląda to średnio... Szczególnie po zimie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda interesująco, ale chyba jest niezbyt praktyczny i bardzo trudny w utrzymaniu.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty