Odkryłam to miejsce kilka lat temu. W przewodniku po Paryżu
napisano o nim dosłownie dwa zdania, czyli tyle co nic. Zaryzykowałam i
pojechałam (metrem z centrum Paryża).
Zawsze oprócz samego ogrodu bardzo mnie interesuje postać,
która za nim stoi. O właścicielu, czyli Albercie Kahnie nie wiedziałam
absolutnie nic. Ale wizyta w jego domu i ogrodzie zainspirowała mnie do
poszukiwań informacji na jego temat. Okazało się, że był to człowiek
nietuzinkowy, o niezwykle frapującym życiorysie. Aż dziw, że nikt do tej pory
nie napisał o nim książki, albo nie nakręcił filmu.
Na przełomie XIX i XX wieku plasował się w czołówce
najbogatszych ludzi świata. Był francuskim finansistą żydowskiego pochodzenia,
a bajecznej fortuny dorobił się na operacjach giełdowych. Pieniądze przeznaczał
głównie na realizowanie swoich pasji, a największymi z nich były fotografia i
podróże.
Były to czasy, kiedy fotografia barwna stawiała pierwsze
kroki. W 1909 roku Kahn pojechał na wycieczkę do Japonii, zabierając ze sobą
techniczną nowinkę – drewniane pudełko ze szkiełkami-przezroczami. Był to
najgorętszy wynalazek braci Lumiere, czyli urządzenie pozwalające w prosty
sposób robić barwne zdjęcia. Wystarczyło przycisnąć migawkę i na szkiełku,
zwanym autochromem, rejestrowany był obraz w prawdziwych kolorach. Fotografie
czarno-białą znano wtedy już od dawna, ale autochromy to była prawdziwa
rewelacja! Z podróży do Japonii Albert Kahn przywiózł setki takich zdjęć na
szkle, między innymi wykonanych w japońskich ogrodach. Prawdopodobnie wtedy też
zaświtała mu w głowie myśl, aby zacząć tworzyć „Archiwum Planety”.
Albert Kahn nie był zwyczajnym bogaczem, który myśli tylko o
sobie. Był idealistą, pacyfistą, filantropem. Pomyślał, że kolorowe fotografie,
które cieszyły się wtedy ogromnym powodzeniem (urządzano wiele wystaw,
pokazywano je w fotoplastikonach) mogą przyczynić się do szerzenia pokoju,
dialogu między ludźmi i cywilizacjami oraz międzynarodowego porozumienia.
Wielka fortuna pozwalała mu na zatrudnienie grupy fotografów i filmowców i
wysyłanie ich w świat, by rejestrowali obyczaje, stroje, zachowania ludzi,
obrzędy religijne, najważniejsze wydarzenia, czy po prostu piękne widoki i
ciekawe miejsca w najróżniejszych miejscach naszej planety. Powstały wtedy
pierwsze kolorowe zdjęcia (bardzo cenne!) pokazujące sceny m.in. z Wietnamu,
Brazylii, Japonii, Beninu, Norwegii. To ambitne i niezwykle kosztowne
przedsięwzięcie Albert Kahn finansował przez ponad 20 lat! Powstała dzięki temu
największa na świecie kolekcja autochromów, licząca ponad 70 tysięcy zdjęć
kolorowych oraz wiele zdjęć czarno-białych i filmów. Część tej wspaniałej
kolekcji można oglądać w pawilonie wystawowym w ogrodzie w
Boulogne-Billancourt.
Ogrody były jeszcze jedną pasją Alberta Kahna. W 1896 roku
kupił on działkę liczącą 4 ha pod Paryżem. Ten niezwykły ogród też jest
odzwierciedleniem jego poglądów. Różne style ogrodowe z całego świata łączą się
tu w jedno, tworząc harmonijną choć bardzo urozmaiconą całość. Różany ogród
francuski przechodzi nagle w bujny ogród angielski, a potem w usłany mchem
ogród japoński. Ogród Alberta Kahna zdaje się mówić – „Wszystko może ze sobą
współistnieć bez konfliktów. Nawet ogrody...”
W tym ogrodzie bywali na popołudniowych herbatkach najwięksi
luminarze sztuki i nauki: Henri Bergson, Anatol Frace, Rudyard Kipling,
Colette, Albert Einstein, Andre Gide, August Rodin.
Kolorowa bajka Alberta Kahna trwała do wielkiego krachu
giełdowego na Wall Street w 1929 roku.
Wielki bogacz w ciągu kilku tygodni stał się bankrutem. Posiadłość w
Boulogne-Betancourt trzeba było sprzedać. Dziesięć lat później w 1940 roku,
czyli podczas niemieckiej okupacji Francji, Albert Kahn zmarł nagle w swoim
paryskim mieszkaniu.
Dziś jego posiadłość jest obiektem państwowym. W 1986 roku
urządzono tu Muzeum Alberta Kahna. Warto obejrzeć przynajmniej część zdjęć z
bogatej kolekcji pierwszych barwnych fotografii.
Dziś ogród jest pieczołowicie odrestaurowany i wygląda mniej
więcej tak jak za czasów swojego nietuzinkowego właściciela. Wyjątkiem jest
centralna część ogrodu japońskiego, którą zaprojektował Japończyk Fumiaki
Takano w stylu nowoczesnym z inspiracjami dalekowschodnimi. Jest to część z
kamienną piramidą i meandrującymi wokół niej strumykami.
Ogród czynny jest od maja do końca września w godz. 11.00
–19.00. Nieczynny w poniedziałki i święta.
Do Albert Kahn Museum trzeba wysiąść z metra na końcowej stacji Boulogne-Pont-de-Saint-Cloud (linia nr 10).Ogród znajduje się dosłownie kilka kroków od stacji.
|
Mostek w ogrodzie japońskim |
|
Poduchy strzyżonych krzewów w ogrodzie japońskim |
|
Piękne klony palmowe |
|
W ogrodach japońskich kolorowe kwiaty są rzadkością |
|
Nastrojowe latarnie |
|
Mostek i jedna z piramid |
|
Nad stawem ze złotymi rybkami |
|
Coś w stylu romantycznego ogrodu krajobrazowego... |
|
Jeszcze jeden widoczek japoński |
|
Piramida projektu Fumiaki Takano |
|
Szpalery róż w ogrodzie francuskim |
|
Drzewka owocowe porozpinane na trejażach |
|
Irysy nad wodą (chyba syberyjskie) |
|
Szklana oranżeria przypominająca białą katedrę |
|
Kwitnący dereń kousa |
|
Ogród leśny, inspirowany krajobrazem Wogezów, gdzie Albert Kahn spędził dzieciństwo |
Bardzo zaskakujący opis, nigdy nie słyszałam o tym Ogrodzie, pomyślałam nawet, że to cos zupełnie nowego Bardzo podoba mi się jego różnorodność i elementy orientalne,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
m.
Tak, dla mnie to też było odkrycie. Coś w rodzaju ukrytego skarbu Paryża... Podobno ten ogród wygląda najładniej, gdy kwitną azalie japońskie. W tej nowoczesnej japońskiej części jest ich sporo i są one strzyżone, dzięki czemu tworzą efekt miękkich, kolorowych poduch. No, i muzeum jest bardzo ciekawe z ekspozycją pierwszych barwnych fotografii.
UsuńCiekawa jest też oranżeria/szklarnia. Może wyszła ze szkoły pana Eifla. Widziałam projektowaną przez niego podobną w Bordeaux, co było zaskoczeniem, sądziłam, że on tworzył w bardziej monumentalnej skali: mosty, wieże itd...
UsuńTego akurat nie wiem, kto zaprojektował szklarnię. Ale to chyba nie jest wykluczone... Zgadzają się przecież miejsce i czas. A inwestor bez problemu mógł sobie pozwolić na zamówienie projektu nawet u takiej sławy jak pan od wieży Eifla i mostu w Porto.
UsuńMusze sie tam wybrac. Nigdy o tym ogrodzie nie slyszalam, co za wstyd. Jest zachwycajacy!
OdpowiedzUsuńPozdrawaim cieplo i dziekuje , ze do mnie wpadlas:))
Ja też muszę się tam wybrać jeszcze raz, wtedy kiedy kwitną azalie japońskie. Widziałam zdjęcia z tego okresu. Rewelacja! Dzięki Kasiu za wizytę i miły komentarz.
Usuń;)
OdpowiedzUsuńTe poduchy to dokładnie poduchy. Sama bym się chętnie na nie położyła. No są cudowne. W sumie miałabym co przyciąć na moim ogrodzie, ale wydaje mi się, że nie mam czym. Muszę tu https://www.stiga.pl/ za sekatorami spojrzeć. Wiem, że nawet takie drobne elementy mają, to dla mnie sporo.
OdpowiedzUsuń