Giardino Giusti. Ukryty klejnocik Werony

Odwiedziłam ten ogród w 2007 roku, ale pamiętam dokładnie tę wyprawę, ponieważ towarzyszyły jej dość osobliwe okoliczności. Wybrałam się do Werony z Wenecji w pewien pochmurny dzień. Kiedy wysiadłam z pociągu na dworcu w Weronie, lało jak z cebra. Wychodząc spod dachu na taki deszcz ryzykowałabym przemoczenie do suchej nitki. A zatem pierwszą godzinę spędziłam na dworcu. Gdy deszcz zelżał, zdecydowałam się podbiec na przystanek autobusowy i podjechałam do centrum miasta. Niestety, deszcz nie ustawał, a po ulicach płynęły nieomalże rwące strumienia. Jedyną opcją była więc kawiarnia, a potem druga, trzecia... Deszcz ustał dopiero wczesnym popołudniem. Wszyscy turyści masowo wylegli wtedy z barów, knajpek i kawiarenek i ruszyli w kierunku słynnego balkonu Romea i Julii. Na ulicy zrobił się ścisk, więc wybrałam przeciwny kierunek. Nie lubię tłoczyć się w tłumie... I wtedy okazało się, że jestem nieomalże o krok od Giardino Giusti, czyli ogrodu, który jest perełką sztuki ogrodniczej Italii.
Bardzo łatwo jest go przegapić, ponieważ ukryty jest na tyłach pałacu przy jednej z wąskich uliczek Werony. Z zewnątrz nic nie wskazuje na to, że za budynkami kryje się piękny ogród. Werona tętniła od tłumów turystów, a tu był spokój, cisza i ani żywego ducha... Ogród wyglądał zachwycająco, tym bardziej, że unosiła się nad nim delikatna, podeszczowa mgiełka. Zajmuje on dość rozległy obszar, częściowo płaski, ograniczony dość wysokim i stromym wzgórzem, które zamyka perspektywę ogrodu. Na płaskiej części znajdują się tzw. partery, czyli misterne ornamenty utworzone z równiutko przystrzyżonego bukszpanu i mirtu. Tworzą one cztery symetryczne kwadraty. Osie pomiędzy kwadratami obsadzono wąskimi i strzelistymi cyprysami. Natomiast wzgórze, które też należy do ogrodu, pozostawione zostało w stanie półdzikim. Są tu ścieżki, którymi można wspiąć się na samą górę. Warto to zrobić, ponieważ z góry otwiera się piękna panorama na całą Weronę.
Ogród założyła arystokratyczna rodzina Giusti, która w drugiej połowie XVI wieku przeniosła się z Florencji do Werony. Urządzając swoją nową siedzibę, nowi gospodarze pomyśleli też o ogrodzie, który miał służyć wypoczynkowi i przyjmowaniu gości. Nie wiadomo, kto zaprojektował ten ogród, a był to projekt dość nowatorski na tamte czasy. Chodzi przede wszystkim o pozostawienie w stanie prawie naturalnym stromego zbocza góry. W tamtych czasach w większości ogrodów renesansowych, położonych na wzgórzach, tworzono wygodne tarasy widokowe ozdobione małą architekturą i rzeźbami. Natomiast w ogrodzie Giusti zdecydowano się tylko na ścieżkę spacerową prowadzącą na szczyt wzgórza pośród naturalnej roślinności.
Ogród ten był sławny jeszcze pod koniec XVIII wieku. Odwiedził go Goethe podczas swojej włoskiej podróży, poświęcając mu małą wzmiankę w swoich dziennikach:
„Park jest ślicznie położony. Rosną w nim olbrzymie cyprysy, wzbijające się w niebo jak szydła. Spiczasto strzyżone cisy w naszych północnych ogrodach są prawdopodobnie naśladownictwem tych cudownych dzieł przyrody. Drzewo kierujące ku niebu wszystkie swoje gałęzie, od najniższych do najwyższych, i żyjące do lat trzystu zasługuje na szacunek. Sądząc po czasie, w którym ten park powstał, cyprysy te muszą być bardzo stare”
(Goethe „Podróż włoska”, PIW 1980, str. 46)
Prawdopodobnie za czasów Goethego ten ogród utrzymywał jeszcze swoją XVI-wieczną formę, ale potem kilkakrotnie przekształcano go zgodnie z nowymi ogrodowymi modami. W czasie II wojny światowej został zniszczony podczas bombardowania. Dopiero w czasach powojennych starannie zrekonstruowano go, nadając mu mniej więcej taką formę, jaką miał zaraz po założeniu.
To miejsce z pewnością spodoba się miłośnikom ogrodów, ponieważ zieleń jest bardzo starannie wypielęgnowana, a sam ogród ma niezwykły historyczny klimat. Warto potrudzić się, by do niego dotrzeć.
Widok na ogród parterowy spod wielkiego cedru, rosnącego u stóp wzgórza

Fontanny napełniały ogród delikatnym pluskaniem

Jedna z zabytkowych rzeźb

Cyprysy są młodsze niż te, które opisywał Goethe

Cytryny w donicach można spotkać w wielu włoskich ogrodach

Ogród jest bardzo starannie utrzymany

U stóp wzgórza teren ogrodu parterowego delikatnie się podnosi 

Jedna z rzeźb

Za ogrodem parterowym zaczyna się leśny park ze ścieżkami

Źródełko z rzeźbą

Widok na Weronę ze szczytu ogrodowego wzgórza





Komentarze

  1. Bardzo ciekawe, będę zaglądać, chętnie dopiszę się do stałych obserwatorów, bo tematyka jest mi bardzo bliska
    Pozdrawiam (ja i Bogdan)
    m.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło, tym bardziej, że to pierwszy komentarz do mojego bloga, który istnieje od kilku dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cyprysy, cyprysy. Ostatnio byliśmy w Czarnogórze i nadałam jej nazwę "Cyprysowa kraina", ponieważ jak długa i szeroka rosną tam właśnie cyprysy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tak. To mniej więcej ta sama szerokość geograficzna. Chociaż może Czarnogóra jest nawet trochę bardziej na południe od Werony... Tak czy inaczej klimat śródziemnomorski. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty