Ogrody Boboli. Zielone serce Florencji
Jest
to bez wątpienia największy i najbardziej znany ogród we Florencji. Rozciąga
się za monumentalnym Pałacem Pitti, który był najważniejszą i najbardziej
reprezentacyjną siedzibą rodu Medyceuszy. Nazwa pałacu pochodzi od pierwszego
właściciela tej budowli, czyli florenckiego bankiera Pitti, od którego
Medyceusze ją odkupili. Natomiast nie wiadomo, od czego pochodzi nazwa „Ogrody
Boboli” (a przynajmniej ja nie znalazłam nigdzie wiarygodnego i jednoznacznego
wytłumaczenia tej nazwy). Tak czy inaczej, Ogrody Boboli od XVI wieku należały
i były urządzane przez kolejnych Medyceuszy jako prywatne ogrody przypałacowe.
Zapoczątkował je Kosma I, i podobno zrobił to dla swojej bardzo pięknej i
ukochanej żony Eleonory Toledańskiej, która była chorowita i potrzebowała dużo
wypoczynku na świeżym powietrzu.
Pierwotnie były to oczywiście ogrody renesansowe, symetrycznie podzielone na równe kwatery, wśród których były poprowadzone proste, krzyżujące się ze sobą pod kątem prostym ścieżki i aleje. Zachował się nawet wizerunek tego ogrodu, pochodzący z 1600 roku, namalowany przez artystę Giusto Utens’a.
W XVII, XVIII i XIX wieku ogród był powiększany i przebudowywany przez rodzinę Medyceuszy, a potem ich spadkobierców. Dzięki stopniowemu powiększaniu zyskał przepiękne widoki, rozległe połacie soczyście zielonych łąk i cienistych zagajników. Przy okazji stał się też czymś w rodzaju muzeum pod gołym niebem, ponieważ zaczęto tu ustawiać cenne rzeźby, pochodzące z XVI i XVII wieku, a nawet z czasów starożytnych.
Pierwsza rzecz, jaka się rzuca w oczy zaraz po wejściu do ogrodu to efektowny amfiteatr, ulokowany tuż za pałacem. W kilku opracowaniach wyczytałam, że wykorzystano do jego powstania zagłębienie, które się tu utworzyło podczas wydobywania kamienia na budowę pałacu. Pośrodku pięknie ukształtowanego amfiteatru stoi prawdziwy egipski obelisk z Luxoru i autentyczna rzymska wanna termalna z czasów antycznych (ciekawe, do jakich celów czegoś tak wielkiego wtedy używano?). Trybuny wokół amfiteatru zbudowano w 1599 roku, a miejsce to było wykorzystywane na występy i przedstawienia pod gołym niebem.
Powyżej amfiteatru, na osi widokowej, usytuowano fontannę z XVI-wieczną rzeźbą Neptuna z trójzębem. Jeszcze wyżej, na samym szczycie wzgórza stoi okazałych rozmiarów rzeźba – alegoria obfitości. Ta rzeźba, ustawiona w tym miejscu w 1637 roku, podobno ma twarz Joanny Austriaczki (z rodu Habsburgów), drugiej żony księcia Toskanii Franciszka I Medyceusza. Książe kazał ją wystawić dla uczczenia tego intratnego z jego punktu widzenia mariażu, choć żona była tak bardzo pozbawiona urody, że natychmiast po ślubie znalazł sobie na pocieszenie dużo ładniejszą kochankę.
Spacerując po tym ogromnym ogrodzie bez trudu znajdziecie szeroką aleję, wytyczoną przez strzeliste, stare cyprysy i kamienne posągi. Prowadzi ona do pięknego barokowego zakątka, nazwanego „isolotto”, czyli wysepka. Mała wysepka usytuowana jest pośrodku owalnego stawu. Wśród drzewek cytrusowych stoi tu fontanna z rzeźbą Okeanosa i personifikacjami trzech wielkich rzek świata Nilu, Gangesu i Eufratu. Ten zakątek urządzono w ogrodach Boboli w 1618 roku. Niestety, wejście na wysepkę było zamknięte, ale można było pospacerować wokół stawu, oglądając przy okazji rzeźby z XVII i XVIII wieku, ustawione w niszach wyciętych w żywopłocie. W przeciwieństwie do poważnych posągów usytuowanych wzdłuż cyprysowej alei, te wokół stawu przedstawiają scenki rodzajowe oraz gry i zabawy (może to miejsce miało mieć właśnie taki rozrywkowy charakter…?).
Nad ogrodem góruje wzgórze, na którym usytuowana jest różanka (zwana „Ogrodem Rycerskim”) i pałacyk, w którym mieści się małe Muzeum Porcelany. Klasycystyczny, prosty pałacyk powstał w tym miejscu w 1700 roku na zlecenie Kosmy III Medyceusza. Pierwotnie mieścił się tu dom gier. Muzeum Porcelany zorganizowano tu dopiero w 1973 roku. Ogródek ma formę barokową. Jego strukturę tworzą strzyżone niskie żywopłoty z bukszpanu. Pośrodku ogrodu stoi niewielka fontanna z małpkami. Wewnątrz bukszpanowych obwódek rosną różane krzewy, które na pewno przepięknie wyglądają w czerwcu i lipcu. Kiedy ja tam byłam – w kwietniu – jeszcze niewiele róż kwitło. Na wzgórzu jest platforma widokowa, z której można obejrzeć Ogrody Boboli i Pałac Pitti z góry. Z drugiej strony wzgórza rozpościera się malowniczy, falujący toskański krajobraz z cyprysami, gajami oliwnymi i starą ceglaną wieżą.
W Ogrodach Boboli jest jeszcze wiele niespodzianek. Z czasów renesansowych zachowały się modne wtedy groty, ozdobione rzeźbami wybitnych artystów epoki. Z okresu rokoka (XVIII w.) pochodzi zabytkowa ogrodowa kawiarnia (niestety, była nieczynna podczas mojej wizyty). Z bardzo wielu miejsc otwierają się przepiękne widoki na Florencję, które dosłownie zapierają dech w piersiach.
Dlatego warto przeznaczyć na zwiedzanie Ogrodów Boboli dużo czasu. Tym bardziej, że bilet wstępu do Ogrodów obejmuje również wstęp do pobliskiego Ogrodu Bardini, a także zwiedzanie kolekcji historycznych strojów i sreber w Pałacu Pitti, które są niezwykle ciekawe i nie warto z nich rezygnować. Ja spędziłam tam prawie cały dzień – od rana do późnego popołudnia. Można wziąć do plecaka coś do zjedzenia i – wzorem wielu Włochów – urządzić sobie piknik na jednym z trawników. Przydadzą się też wygodne buty, bo dreptania jest naprawdę dużo, a na dodatek często w górę i w dół.
Bilet wstępu kosztuje 10 euro.
Rabatka nawiązująca do ogrodów renesansowych |
Pierwotnie były to oczywiście ogrody renesansowe, symetrycznie podzielone na równe kwatery, wśród których były poprowadzone proste, krzyżujące się ze sobą pod kątem prostym ścieżki i aleje. Zachował się nawet wizerunek tego ogrodu, pochodzący z 1600 roku, namalowany przez artystę Giusto Utens’a.
Obraz z 1600 roku, przedstawiający Ogrody Boboli urządzone wedle mody renesansowej |
W XVII, XVIII i XIX wieku ogród był powiększany i przebudowywany przez rodzinę Medyceuszy, a potem ich spadkobierców. Dzięki stopniowemu powiększaniu zyskał przepiękne widoki, rozległe połacie soczyście zielonych łąk i cienistych zagajników. Przy okazji stał się też czymś w rodzaju muzeum pod gołym niebem, ponieważ zaczęto tu ustawiać cenne rzeźby, pochodzące z XVI i XVII wieku, a nawet z czasów starożytnych.
Pierwsza rzecz, jaka się rzuca w oczy zaraz po wejściu do ogrodu to efektowny amfiteatr, ulokowany tuż za pałacem. W kilku opracowaniach wyczytałam, że wykorzystano do jego powstania zagłębienie, które się tu utworzyło podczas wydobywania kamienia na budowę pałacu. Pośrodku pięknie ukształtowanego amfiteatru stoi prawdziwy egipski obelisk z Luxoru i autentyczna rzymska wanna termalna z czasów antycznych (ciekawe, do jakich celów czegoś tak wielkiego wtedy używano?). Trybuny wokół amfiteatru zbudowano w 1599 roku, a miejsce to było wykorzystywane na występy i przedstawienia pod gołym niebem.
Amfiteatr |
Pośrodku amfiteatru stoi egipski obelisk z Luxoru i rzymska wanna |
Powyżej amfiteatru, na osi widokowej, usytuowano fontannę z XVI-wieczną rzeźbą Neptuna z trójzębem. Jeszcze wyżej, na samym szczycie wzgórza stoi okazałych rozmiarów rzeźba – alegoria obfitości. Ta rzeźba, ustawiona w tym miejscu w 1637 roku, podobno ma twarz Joanny Austriaczki (z rodu Habsburgów), drugiej żony księcia Toskanii Franciszka I Medyceusza. Książe kazał ją wystawić dla uczczenia tego intratnego z jego punktu widzenia mariażu, choć żona była tak bardzo pozbawiona urody, że natychmiast po ślubie znalazł sobie na pocieszenie dużo ładniejszą kochankę.
Fontanna Neptuna (a biała rzeźba w głębi to Statua Obfitości) |
Spacerując po tym ogromnym ogrodzie bez trudu znajdziecie szeroką aleję, wytyczoną przez strzeliste, stare cyprysy i kamienne posągi. Prowadzi ona do pięknego barokowego zakątka, nazwanego „isolotto”, czyli wysepka. Mała wysepka usytuowana jest pośrodku owalnego stawu. Wśród drzewek cytrusowych stoi tu fontanna z rzeźbą Okeanosa i personifikacjami trzech wielkich rzek świata Nilu, Gangesu i Eufratu. Ten zakątek urządzono w ogrodach Boboli w 1618 roku. Niestety, wejście na wysepkę było zamknięte, ale można było pospacerować wokół stawu, oglądając przy okazji rzeźby z XVII i XVIII wieku, ustawione w niszach wyciętych w żywopłocie. W przeciwieństwie do poważnych posągów usytuowanych wzdłuż cyprysowej alei, te wokół stawu przedstawiają scenki rodzajowe oraz gry i zabawy (może to miejsce miało mieć właśnie taki rozrywkowy charakter…?).
Cyprysowa aleja prowadząca do Wysepki |
Fontanna Okeanosa i trzech rzek |
Wejścia na Wysepkę strzegą dwa koziorożce (z herbu Medyceuszy), usadowione na kolumnach |
Dookoła Wysepki stoi jeszcze kilka mniejszych fontann w stylu manierystycznym |
Sielankowe rzeźby wskazują na relaksowy charakter tego miejsca |
Ta rzeźba też nie ma w sobie nic z klasycznej powagi... |
Nad ogrodem góruje wzgórze, na którym usytuowana jest różanka (zwana „Ogrodem Rycerskim”) i pałacyk, w którym mieści się małe Muzeum Porcelany. Klasycystyczny, prosty pałacyk powstał w tym miejscu w 1700 roku na zlecenie Kosmy III Medyceusza. Pierwotnie mieścił się tu dom gier. Muzeum Porcelany zorganizowano tu dopiero w 1973 roku. Ogródek ma formę barokową. Jego strukturę tworzą strzyżone niskie żywopłoty z bukszpanu. Pośrodku ogrodu stoi niewielka fontanna z małpkami. Wewnątrz bukszpanowych obwódek rosną różane krzewy, które na pewno przepięknie wyglądają w czerwcu i lipcu. Kiedy ja tam byłam – w kwietniu – jeszcze niewiele róż kwitło. Na wzgórzu jest platforma widokowa, z której można obejrzeć Ogrody Boboli i Pałac Pitti z góry. Z drugiej strony wzgórza rozpościera się malowniczy, falujący toskański krajobraz z cyprysami, gajami oliwnymi i starą ceglaną wieżą.
Różanka, albo Ogród Rycerski ze skromnym pałacykiem, w którym mieści się Muzeum Porcelany |
W kwietniu kwitły już pierwsze pnące róże... |
Czyż nie słodki to widoczek...? Toskania widziana z Ogrodu Rycerskiego |
W Ogrodach Boboli jest jeszcze wiele niespodzianek. Z czasów renesansowych zachowały się modne wtedy groty, ozdobione rzeźbami wybitnych artystów epoki. Z okresu rokoka (XVIII w.) pochodzi zabytkowa ogrodowa kawiarnia (niestety, była nieczynna podczas mojej wizyty). Z bardzo wielu miejsc otwierają się przepiękne widoki na Florencję, które dosłownie zapierają dech w piersiach.
Jedna z ogrodowych grot, która powstała na zlecenie nieszczęsnej Joanny Austriaczki |
Florencja widziana z Ogrodów Boboli. Nic dodać, nic ująć. |
Na rozległych trawnikach można piknikować |
Polonicum w Ogrodach Boboli - monumentalna rzeźba z brązu autorstwa Igora Mitoraja. Stoi tu od 2001 roku, czyli od wielkiej wystawy prac artysty we Florencji |
Kolejny piękny widok - część Pałacu Pitti widziana z ogrodowego wzgórza |
Dlatego warto przeznaczyć na zwiedzanie Ogrodów Boboli dużo czasu. Tym bardziej, że bilet wstępu do Ogrodów obejmuje również wstęp do pobliskiego Ogrodu Bardini, a także zwiedzanie kolekcji historycznych strojów i sreber w Pałacu Pitti, które są niezwykle ciekawe i nie warto z nich rezygnować. Ja spędziłam tam prawie cały dzień – od rana do późnego popołudnia. Można wziąć do plecaka coś do zjedzenia i – wzorem wielu Włochów – urządzić sobie piknik na jednym z trawników. Przydadzą się też wygodne buty, bo dreptania jest naprawdę dużo, a na dodatek często w górę i w dół.
Bilet wstępu kosztuje 10 euro.
Ależ to to wielkie! :D Już same zdjęcia dają do myślenia. ;) Aczkolwiek do stylu samego w sobie mam stosunek ambiwalentny - wolę patrzeć na ogrody francuskie, angielskie, no i oczywiście polskie :D.
OdpowiedzUsuńTak, to jest wielki ogród (a właściwie park w dzisiejszym rozumieniu tego słowa). Można się nachodzić po nim aż do bólu...
UsuńWidzę, że warto było poświęcić więcej czasu na spacer w tym miejscu. W pałacu, niestety, w ogóle nie byłam. Florencja ma tyle atrakcji, ciężki wybór.
OdpowiedzUsuńTo prawda! We Florencji nie da się wszystkiego obejrzeć za jednym podejściem. Trzeba wybierać.
UsuńByłam we Florencji krótko w listopadzie i uznałam, że o takiej porze to nie ma tam po co iść. Oglądając twoje zdjęcia wiem, że powinnam tam wrócić w porze "zielonej". Ja tam lubię wszystkie ogrody.
OdpowiedzUsuńNo, tak. W listopadzie tez bym sie zastanawiala, czy tam pojsc. Choc niektore ogrody wlasnie jesienia maja najwiekszy urok...
UsuńWłaśnie wczoraj przeglądałam włoski przewodnik, ponieważ w lecie wybieramy się w tamte rejony Włoch. Trafiłam na ten ogród, który w przewodniku średnio się prezentował. Teraz patrząc na Twoje zdjęcia - widzę, że będąc we Florencji koniecznie muszę tutaj dotrzeć. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLatem Florencja bywa niemozliwie zatloczona. Ogrody Boboli sa fajnym miejscem, by odpoczac od tlumow. No, bo atracji w tym miescie to raczej nie brakuje. Trzeba sie tylko zdecydowac,czy stac w gigantycznej kolejce do Ufizzi albo katedry, czy pospacerowac po alejkach wspanialego ogrodu. POzdrawiam
UsuńUfizzi planujemy rezerwować przez internet, a do Ligurii wybieramy się raczej z końcem sierpnia lub początkiem września, więc może nie będzie tak źle. Mam nadzieję:)
UsuńNie nazywałabym Joanny Austriaczki nieszczęsną... jak się ma taki ogród pod nosem to jest się (tudzież było) bardzo szczęsną!
OdpowiedzUsuńGrota mi się podoba ale ten ni w pięć ni w dziesięć Mitoraja bym wyrzuciła dla uczczenia spójności.
Oraz pozdrawiam :)
Moja siostra uczy się w szkole policealnej Stowarzyszenia Przyjaciół WODZ http://szkoly.zgora.pl – jak na razie idzie jej bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i ciekawy wpis! My chcemy zabrać dzieciaki w przyszłym roku kanał elbląski rejs. Myślę, że się ucieszą z tego wyjazdu. W tym roku nigdzie nie były więc trzeba nadrobić.
OdpowiedzUsuń