Pierwsze wpisy na moim
blogu poświęciłam ogrodom Dalekiego Wschodu, a szczególnie ogrodom chińskim.
Nie opisałam jednak wszystkich ogrodów, jakie odwiedziłam w czasie mojej podróży
do Chin, ponieważ trochę mnie znużyła ta „chińszczyzna”...
Ostatnio ze służbowego
wyjazdu do Szanghaju wróciła moja córka Nina, osoba młoda, która nie jest
jeszcze na etapie zainteresowania ogrodami (u większości osób, które znam, ten
etap przyszedł później, w wieku „średnim”). Zapytałam ją, co najbardziej
podobało jej się w Szanghaju. Jej odpowiedź mnie zaskoczyła. Moje dziecko,
które ciągle jeszcze z trudem odróżnia buka od bukszpanu i zdecydowanie
przedkłada uroki wielkiego miasta nad uroki natury, odpowiedziało, że
najciekawszym miejscem w Szanghaju jest Ogród Yu. A na potwierdzenie tego
przywiozła stamtąd mnóstwo zdjęć.
|
W chińskich ogrodach najważniejsze są woda, kamienie i budowle. Rośliny są uzupełnieniem kompozycji |
Zastanawiając się, co
ją tak urzekło w tym klasycznym chińskim ogrodzie, postanowiłam wrócić do
„chińszczyzny”. Ja też trzy lata temu odwiedziłam ten ogród, znajdujący się w
samym centrum niemiłosiernie zatłoczonego Szanghaju...
Ogród powstał w XVI
wieku. Zbudował go cesarski minister dla swojego ojca, aby umożliwić mu
spędzenie ostatnich lat życia w pięknym otoczeniu. Te bardzo szlachetne pobudki
doprowadziły jednak rodzinę do ruiny, ponieważ utrzymanie tak wielkiego ogrodu
„zżarło” cały majątek. Jednak w tamtym czasie ogród Yu, czyli Yu Yuan („yuan”
po chińsku znaczy ogród) był największym i najpiękniejszym ogrodem w Szanghaju.
Potem ten ogród wielokrotnie zmieniał właścicieli, rozkwitał, albo popadał w
ruinę, był także niszczony podczas powstań i wojen. Dopiero w 1956 roku, czyli
już za Chińskiej Republiki Ludowej, przeszedł gruntowną rewitalizację, która
trwała 5 lat i został otwarty dla publiczności.
|
Kamienna tablica z informacją o ogrodzie |
Zaskakujące jest to, że
sztuka ogrodowa w Chinach cieszy się tak wielkim uznaniem i szacunkiem (nawet
za czasów ChRL tak było !!!). Chińczycy naprawdę kochają ogrody, lubią je
odwiedzać i potrafią się nimi zachwycać. W ogrodach, które zwiedzałam w
Chinach, były całe tłumy Chińczyków. To
jest zupełnie inna sytuacja niż w naszej, zachodniej kulturze, gdzie ogrody,
nawet te historyczne, traktowane są trochę po macoszemu i zawsze na drugim
planie w stosunku do innych zabytków A już w każdym razie prawie nigdy jako
dzieło sztuki, któremu należy się uwaga, szacunek i podziw.
Może przyczyny tego
należy szukać w wielowiekowej ciągłości tradycji... Chińska sztuka ogrodowa
jest bardzo stara – w porównaniu z naszą - to istny matuzalem. Pierwsze
wzmianki o ogrodach chińskich cesarzy datowane są na XVI w.p.n.e.
|
Znowu - woda, kamienie i elegancka altana z niewielkim dodatkiem roślin |
Poza tym chińska sztuka
ogrodowa zawsze była ściśle związana z innymi dziedzinami sztuki, jak
malarstwo, kaligrafia, literatura, a projektanci ogrodów na ogół tworzyli
dzieła we wszystkich z tych sztuk. A zatem ogrodnik był też jednocześnie trochę
artystą malarzem, trochę grafikiem, a czasem nawet poetą.
Łatwo to
zrozumieć, oglądając prawdziwy, klasyczny, chiński ogród, jak Yu Yuan na
przykład. Idziemy ogrodową ścieżką, a przed naszymi oczami ukazują się kolejne,
piękne widoki – zupełnie jakby ktoś powoli rozwijał przed nami rulon z
tradycyjnym, chińskim malowidłem pejzażowym. A teraz popatrzmy przez pięknie
obramowane okienko ogrodowej altany, albo korytarza. Czyż starannie
zaaranżowany widok przez nie nie przypomina grafiki wykonanej ręką wprawnego
kaligrafa...? Zainteresujmy się jeszcze
nazwami ogrodowych zakątków i eleganckich budowli. Weźmy np. Pawilon Nadsłuchiwania
Obłoków czy Korytarz Jadeitowych Wód – czyż same te nazwy to nie jest
poezja...?
|
Pawilon Wsłuchiwania się w Obłoki, najważniejszy w Yu Yuan |
|
Księżycowa brama musi być w każdym chińskim ogrodzie. To jest związane z feng shui |
Sztuka tworzenia
ogrodów w Chinach wymagała ogromnej wiedzy. Przede wszystkim usytuowanie
każdego ogrodowego elementu musiało się opierać na regułach feng shui . Poza tym ogród musiał być
idealnym odwzorowaniem natury – miał być właściwie obrazem natury w miniaturze,
czyli na ograniczonej powierzchni ogrodu. W ogrodzie chińskim stworzone ludzką
ręką skały, stawy, budowle łączyły się z elementami naturalnego krajobrazu w
jednolitą artystycznie całość. To wymagało bardzo drobiazgowej, dobrze
przemyślanej aranżacji i ogromnej staranności.
|
Piękny widok na ażurową i lekką altankę |
|
Bambusowy zagajnik |
Bardzo ważną cechą
klasycznego ogrodu była też jego elegancja. Właściciele ogrodów byli ludźmi
zamożnymi (w klasycznych Chinach oprócz ogrodów cesarskich powstawały też
prywatne, które należały do bogatych kupców, urzędników cesarskich lub
uczonych) i nie żałowali środków na to, by ogród był nastrojowy, wyjątkowo
piękny i w naturalny sposób elegancki. Ogród był powodem do dumy i przynosił
właścicielowi splendor.
|
Skalniak w chińskim wydaniu przypomina skaliste pasmo gór |
|
W tafli stawu przegląda się Jadeitowy Kamień - zwietrzała, porowata skała, symbolizująca wieczność |
To wszystko sprawia, że
chińskie ogrody oczarowują już od pierwszego kroku po przekroczeniu ich bram.
Jest w nich coś, czego nie ma w ogrodach kultury Zachodu. Cisza, spokój, śpiew
ptaków...? Nie, to nie o to chodzi! W chińskich ogrodach jest coś więcej –
delikatność, powściągliwość, finezja, nie narzucające się wyrafinowanie. Myślę,
że to na tym polega różnica...
|
Mostek do pawilonu |
|
Rybki symbolizują bogactwo i dostatek |
|
Zygzakowaty mostek - Chińczycy wierzą, że zła energia nie potrafi się przemieszczać po tak załamanych liniach |
|
Ogród otoczony jest murem, zwieńczonym falującym cielskiem smoka |
|
Ten smok widoczny jest też na bilecie wstępu. Wstęp kosztuje 40 juanów, czyli około 20 zł. |
Cieszę się, że moja
córka to odczuła i potrafiła docenić, choć – jak na razie – kompletnie nie
interesuje się ogrodnictwem i ogrodami.
Zdjęcia ogrodu Yu w Szanghaju
są jej autorstwa.
Tak. Dbalosc o kazdy, najdrobniejszy detal. To rzeczywscie widac.
OdpowiedzUsuńPieknie, ze corka "odziedziczyla" zainteresowania po mamie:)
Mam taką nadzieję, że "odziedziczyła", bo - szczerze mówiąc - do niedawna nic na to nie wskazywało... Ale czy dzieci muszą być koniecznie naszym odbiciem...?
UsuńPozdrawiam Cię, Kasiu, serdecznie.