Arboretum w Wojsławicach k. Wrocławia. Kwiatowy raj

Od wielu już lat tak „kombinuję”, aby każdy wyjazd połączyć z wizytą w jakimś ogrodzie. Na początku tygodnia musieliśmy z mężem wyjechać do Wrocławia, więc postanowiłam połączyć to z małym „skokiem w bok” (a konkretnie 50 km na południe od Wrocławia) do Arboretum w Wojsławicach. Dodam, że nigdy dotąd tam nie byłam, ale nasłuchałam się wiele o najwspanialszej w Polsce kolekcji rododendronów i azalii oraz liliowców.
To jest już Dolny Śląsk, gdzie krajobraz zaczyna lekko falować. Najbliższym miasteczkiem jest Niemcza z bardzo ładnym starym rynkiem, gdzie w gospodzie „Pod Łabędziem” można zjeść domowy obiad dosłownie za grosze. Droga do Arboretum (z Niemczy ok. 2 km) jest bardzo dobrze oznakowana brązowymi tabliczkami.
Ogród w Wojsławicach ma bardzo ciekawą historię. Pod koniec XIX wieku śląski ziemianin Fritz von Oheimb kupił ten zaniedbany 150-hektarowy majątek. Nowy gospodarz był wielkim miłośnikiem roślin, a szczególnie rododendronów (potem zainicjował on powstanie Niemieckiego Towarzystwa Dendrologicznego). Jego oczkiem w głowie był tutejszy park, do którego sprowadzał rzadkie okazy roślin z całego świata. Ogrodowa pasja hrabiego Fritza była podobno tak wielka i namiętna, że na posiłki służba wzywała swojego pana przez megafon, ponieważ nigdy nie było wiadomo, w której części parku akurat dogląda swoich ukochanych roślin. W 1920 roku na terenie ogrodu posadzonych było około 300 odmian rododendronów. Nawiasem mówiąc, warunki dla uprawy rododendronów i azalii są w Wojsławicach wprost wymarzone. Fritz von Oheim zmarł w 1928 roku, ale dzieło tworzenia pięknego, bajkowego ogrodu kontynuował jego syn Arno. Ogród był wtedy bardzo znany w Europie i opisywany w czasopismach o tematyce ogrodniczej.
Alejka w starym wojsławickim parku

Piękne schodki w starej części ogrodu
Monumentalny i bardzo stary okaz buka

Filemon i Baucis - tak nazwano sosnę i lipę rosnące w "miłosnym" uścisku. 
Po drugiej wojnie światowej rodzina von Oheimb musiała się wyprowadzić z Wojsławic. Za czasów wczesnego PRL-u majątek nie miał szczęścia do dobrych gospodarzy. Niszczał i popadał w ruinę. Dopiero w 1983 roku został wpisany do rejestru zabytków, a w 1988 – stał się filią Ogrodu Botanicznego we Wrocławiu. Od tego momentu dla Wojsławic znowu zaczynają się dobre czasy. Ogród rozrósł się i wypiękniał.
Kolorowa rabata z tawułkami i irysami
Pysznogłówka

Irysy mieczolistne
Moim zdaniem, do tego ogrodu nie bardzo pasuje słowo „arboretum”, które nasuwa skojarzenie z kolekcją drzew i krzewów zgromadzonych dla celów naukowych i badawczych. Tymczasem jest to miejsce zgoła bajkowe, zaprojektowane z wielkim smakiem i wyczuciem, pełne malowniczych widoków, uroczych zakątków, inspirujących ozdobnych rabat ogrodowych. Miłośnicy roślin powinni przeznaczyć na wizytę w Wojsławicach co najmniej kilka godzin, bo naprawdę jest co oglądać. Ale zwiedzanie nie jest męczące, ponieważ wszędzie poustawiane są ławeczki, altanki do odpoczynku, są też miejsca na pikniki.
Jeden z malowniczych stawów w Wojsławicach

Wojsławice słyną z niesamowitej kolekcji azalii i rododendronów. Jest tu kilkaset gatunków i odmian. Wiele z nich to bardzo stare, olbrzymie krzewy. Jest też kilkadziesiąt odmian magnolii. Bardzo chciałabym je obejrzeć w okresie kwitnienia, ale to jest możliwe w maju. Natomiast w lipcu Wojsławice zachwycają największą w Polsce kolekcją liliowców. Te rośliny mają dziesiątki tysięcy odmian, a w Wojsławicach można podziwiać kilka tysięcy z nich. Nawiasem mówiąc, są to moje ulubione ogrodowe byliny, ponieważ są niekłopotliwe i co roku niezawodnie kwitną. W moim ogródku mam kilkanaście odmian tych efektownych i łatwych w uprawie kwiatów. W wojsławickim ogrodzie wrażenie robi nie tylko ogromne bogactwo liliowców lecz również aranżacja kolekcji, nazywana czasami „liliowcową autostradą”. Rośliny są posadzone szerokimi pasami wzdłuż trawiastej alei prowadzącej na wzgórze. Widok jest oszałamiający. Od kolorów i rozmaitości kwiatów oczopląsu można dostać.


"Liliowcowa" autostrada

Spacer pośród morza kwiatów
Oczopląsu można dostać od kolorów...
Kwiaty liliowców żyją tylko jeden dzień, ale roślina wytwarza ich mnóstwo każdego dnia
Odmiana 'Circles and Stripes'
'Frans Hals'
'Grand Opera'

'Helen Shooter'

'Holiday Delight'

'Monsignor'

'My Father's Eye'

'Olive Bailey Langdon'

'Queen Buck'

'Sometimes Alleluia'

'Strawberry Swirl'

'Tani'
Samo wzgórze, na którym wzrok przyciągają w lipcu przede wszystkim liliowce, też jest bardzo ciekawe. Posadzono to kilkadziesiąt starych odmian czereśni. Na dodatek można swobodnie podejść i skubnąć słodki owoc tu i tam...
Czereśniowy sad

Widok na wzgórze z czereśniowym sadem

W Wojsławicach są jeszcze kolekcje bukszpanów, hortensji, róż, traw ozdobnych, paproci... Stary park ocieniają monumentalne okazy rzadkich drzew. Wszystko jest znakomicie oznakowane i opisane, nie mówiąc już o tym, że ogród jest bardzo starannie pielęgnowany przez liczną grupę sympatycznych pracowników.
Rabata z trawami ozdobnymi

Różanka

Róże i lawenda - nie ma lepiej dobranej pary!

Widziałam już wiele ogrodów botanicznych, historycznych i parków na świecie, ale przed Wojsławicami chapeau bas!
Bilet wstępu kosztuje 15 zł.
A po zwiedzaniu można zrobić zakupy w dobrze zaopatrzonym sklepie ogrodniczym, co oczywiście zrobiłam. I do domu podróżowały z nami przez pół Polski przepiękne liliowce...
Jak widać niezawodne liliowce mogą rosnąć nawet w donicach



Komentarze

  1. Ciekawa historia ogrodu. Kolekcja liliowców imponująca, ale ja obiecałam sobie bezwzględnie, że w przyszłym roku nie odpuszczę kwitnienia azalii i rododendronów w Wojsławicach. Jak myślisz, czy lepiej jechać na początku czy na końcu maja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. To też zależy od pogody. Ja również się wybieram do Wojsławic wiosną. No, przynajmniej takie mam plany. Mam zamiar skonsultować termin wizyty w Arboretum z pracownikami naukowo-technicznymi: aw@uwr.edu.pl Jeszcze nie byłam w Wojsławicach wiosną. Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty